Dzisiejszy odcinek z Larrimah do Daly Waters zrobiłem naprawdę szybko. Ruszyłem już o 5 rano i pierwsze półtorej godziny jechałem po ciemku. Było na tyle chłodno, że pierwszy raz trochę tu zmarzłem. Potem było już coraz jaśniej i cieplej, ale jechało mi się bardzo dobrze.
Nocuję dziś w zajeździe Hi-Way Inn w Daly Waters.
W knajpie, gdzie jadłem dzisiaj obiad, leciały telewizyjne wiadomości, w których podekscytowani prezenterzy opowiadali o fali upałów w Australii. Podobno tegoroczna wiosna będzie rekordowo ciepła, bo temperatura już jest o 16 stopni wyższa niż zazwyczaj we wrześniu! Miły pan w telewizji zachęcał, żeby siedzieć w domu, pić dużo wody i uważać na pożary buszu.
No to teraz rozumiem, dlaczego tak mi tu gorąco😎
Na szczęście upały nie zatrzymują rowerowych podróżników. Miałem dzisiaj wielką przyjemność, bo spotkałem Syo Kubota - Japończyka, który objeżdża świat na rowerze. Zmierzał w przeciwnym kierunku niż ja, z Sydney do Darwin.
Takie spotkania gdzieś na trasie, to zawsze wielka frajda. I tak samo było tym razem. Chwila rozmowy, wspólne zdjęcie, przybijamy piątkę i każdy jedzie dalej w swoją stronę😎
Nie ukrywam, że sprzęt japońskiego podróżnika trochę mnie zaskoczył. Obaj mieliśmy opony Schwalbe Marathon. Tyle, że jego są już zupełnie łyse. Syo powiedział mi, że przejechał na nich 10.000 kilometrów. Zresztą zobaczcie na zdjęciu powyżej.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na sakwy. Tradycyjne brezentowe. Bardzo ładne, ale bardzo wielkie. No cóż, każdy jeździ tak jak lubi. Ja jednak wolę mniej ekwipunku😎
Comments