We środę miałem przejechać 150 km do Elliott, a było 242 do Renner Springs. Dlaczego? Bo w Elliott zamknęli hotel i nie miałem gdzie spać. W ten sposób zrobiłem za jednym zamachem dwa etapy. Jedyne na co miałem ochotę to kolacja i do łóżka 😎
A dzisiaj licznik mojej wyprawy przekroczył 1000 kilometrów. Dojechałem do Tennant Creek, które stało się bardzo znane w czasie australijskiej gorączki złota. Teraz to po prostu małe i senne miasteczko, gdzieś na końcu świata.
Po tysiącu km i pierwszym tygodniu, mogę sobie chyba pozwolić na robocze podsumowania:
➡️ Jest strasznie gorąco. Nawet na Saharze nie było aż tak wysokich temperatur.
➡️ Tu prawie nie ma ludzi. Gęstość zaludnienia podobna do Mongolii. Można jechać cały dzień i nie spotkać ludzkiej siedziby.
➡️ Pociągi drogowe (wbrew obiegowym opiniom) wcale nie są takie groźne. Wystarczy pamiętać, że to są po prostu bardzo długie ciężarówki 😎
➡️ Australijczycy są kompletnie wyluzowani i bardzo mili.
Comments