2 marca 2018 - start z Wrocławia wczesnym rankiem, a więc w zupełnej ciemności. Na termometrze minus 11 stopni i jest naprawdę zimno. Szybka odprawa, rower nadany i starujemy :) W samolocie sporo wolnych miejsc, można się wygodnie ułożyć
i zdrzemnąć.
Po niecałych czterech godzinach lądujemy na lotnisku Ben Guriona między Tel Awiwem a Jerozolimą. Plus 24 stopnie, słońce, idealnie. Odbieram rower, sprawdzam kufer – jest cały - no i jest pierwsza komplikacja. Pociąg, który miał mnie w kwadrans dowieźć do centrum nie jeździ w piątki z powodu przebudowy linii kolejowej. Na szczęście izraelscy kolejarze umieją się znaleźć w takiej sytuacji i podstawiają darmowe autobusy z lotniska do miasta. Nie ukrywam, że mi zaimponowali – jest remont i komplikacja dla podróżnych – to transport zastępczy gratis :)
Dojeżdżam do stacji Hagana i po krótkim spacerze trafiam pod adres, gdzie przez Airbnb wynająłem pokój. Jest pierwsze miłe zaskoczenie: gospodyni nie ma, ale na furtce jest kartka z informacją gdzie znajdę klucz. Po chwili jestem w domu. Pokój duży, z osobnym wejściem i wielkim łóżkiem. Po paru minutach pojawia się gospodyni –
nie może uwierzyć, że w walizie mam rower, którym chcę objechać Izrael. Karmi mnie czekoladkami (musisz mieć siłę!) i każe się czuć jak u siebie w domu.
Szybko skręcam rower i ruszam nam morze. Najpierw do promenady a potem wzdłuż morza do Jafy. Jest pięknie! 25 stopni, słońce, rower sunie pięknie. Zasuwam przez centrum Tel Avivu, wokół mnóstwo ludzi na rowerach, większość na elektrycznych, między autami przemykają elektryczne hulajnogi. Dzieje się!
Już po zmroku wizyta na lokalnym bazarku: szybkie zakupy przed ciężkim jutrem i spać.
Comments