top of page
  • notojade

Bangkok na rowerze czyli absolutne szaleństwo

Zaktualizowano: 3 lut 2019

Wreszcie na miejscu :) Jest kolorowo, gorąco i tłoczno. Naprawdę dużo się dzieje, a jazda na rowerze po Bangkoku to litry adrenaliny z emocji i hektolitry potu z gorąca.



Najpierw krótko o podróży. Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Rower zapakowany w tekturowe pudło bezproblemowo przeleciał na drugi koniec świata za cenę zwykłej walizki.



Zaraz po wylądowaniu i formalnościach granicznych odebrałem karton. Pracownicy lotniska nie mieli nic przeciwko temu, żebym złożył rower w hali przylotów. Cała operacja zajęła mi niecałą godzinę i okazała się sporą atrakcją dla podróżnych. Były nawet pamiątkowe fotki :)




Zimowe ubrania wyrzucilem razem z pudłem po rowerze i już po kolarsku ruszyłem w miasto.



Z lotniska do centrum jest około 30 kilometrów. Większość tej trasy to mozolna jazda w korku. Opinie, że Bangkok jest zatłoczony wcale nie są przesadzone.



Podobne wrażenia miałem podczas rowerowej wycieczki po mieście. Tłok jest ogromny, ale nie ma żadnego problemu, żeby jechać na rowerze dowolnym pasem. Po prostu wciskasz się tam gdzie jest choć trochę wolnej przestrzeni. Samo przebijanie się przez korki można uznać za fajną wakacyjną przygodę, ale gigantyczny smog psuje całą zabawę. Mimo tego, uważam że jak ktoś lubi jeździć na rowerze to musi takiej szalonej zabawy spróbować :)



Bangkok jest dla nas tani. Przyzwoity nocleg (jedynka z łazienką i klimą na skrzyżowaniu linii metra i Skytraina) w samym centrum znalazłem za niecałe 100 złotych.

Oczywiście jak ktoś lubi hostele i sale wieloosobowe, może przenocować w samym centrum za 20 zł.

Podobnie z jedzeniem: jesli nie boisz się jedzenia z ulicznych stoisk - najesz się do syta za 10-12 PLN. Ja testuję tu takie jedzenie i jestem zachwycony. Naprawdę dobre :)



Kupiłem też turystyczną kartę sim. Za 300 bahtów (około 35 złotych) dostajemy naprawdę porządny internet (3GB transferu w 4G i 3G bez limitu) na 8 dni.W mojej sieci Truemove jest dodatkowa promocja: media społecznościowe są za darmo. Jest oczywiście drobny haczyk: trzeba korzystać z fejsa w trybie bez zdjęć. Tylko tekst. Dwie inne sieci komórkowe mają prawie identyczne oferty.

Ostatnia uwaga techniczna: nie kupujcie lokalnej waluty na lotnisku. W centrum miasta, w dużych sieciach kantorów kursy są o niebo lepsze.



Przede mną dwa dni na pokonanie trasy z Bangkoku na wyspę Ko Chang. W sumie do przejechania jakieś 350 kilometrów. Jutro napiszę jak mi poszło.

Zachęcam do sprawdzania gdzie teraz jestem. Mój lokalizator jest włączony cały czas :)



bottom of page