top of page
  • notojade

Odra-Nysa (część 2)

27.07.2023 Zgorzelec/Görlitz – Guben/Gubin (138 kilometrów)

Pobyt w Zagrodzie Kołodzieja kończymy pysznym śniadaniem. Jest stylowo i bardzo regionalnie. W izbie, która jest jadalnią stoi wielki piec, na którym pani kucharka robi jajecznicę lub inne gorące smakołyki na zamówienie. Naprawdę fajny pomysł 😊

Zaraz potem ruszamy znowu w trasę i po kilkunastu minutach meldujemy się znowu w Görlitz na zachodnim brzegu Nysy. Szybka przejażdżka po mieście, ruszamy na i północ i …zaczynami bardzo stromym podjazdem pod kocich łbach. Dawno nie podjeżdżałem po takiej nierównej kostce. Na szczęście po paru minutach wyjeżdżamy na płaski asfalt i zaczynają się kilometry płaskich asfaltowych ścieżek wzdłuż Nysy Łużyckiej. Jest piękna pogoda, rowerzystów prawie nie spotykamy i w błyskawicznym tempie połykamy kolejne kilometry.    

Nysa wije się tutaj malowniczymi zakolami, jest zupełnie odludnie i tylko czasami mijamy malutkie miasteczka albo wsie. Podróż ułatwia nie tylko komfortowa droga, ale także miejsca postojowe dla rowerzystów. Jest ich tu naprawdę sporo. Z reguły mamy do dyspozycji wiatę, stół i ławki, stojaki dla rowerów i mapkę okolicy. Fajnie się zatrzymać w takim miejscu.

Jedziemy teraz przez tereny zamieszkane przez najmniejszy słowiański naród  czyli przez Serbołużyczan. Nazwy miejscowości czy ulic są tutaj dwujęzyczne i robi to na nas naprawdę spore wrażenie. Ten język jest dla nas całkowicie zrozumiały i mamy sporą frajdę przejeżdżając przez Mużaków (czyli Bad Muskau po niemiecku) gdzie bawimy się w czytanie tych dwujęzycznych nazw ulic.

Jesteśmy już na półmetku dzisiejszego etapu i wjeżdżamy z Saksonii do Brandenburgii. Krajobraz robi się jeszcze bardziej dziki. Jedziemy przez piękne lasy, ale niestety zaczyna padać. Dalsza podróż to jazda „na mokro”.

Przerwę w deszczowej jeździe robimy sobie w Forst, bo Romkowi skończyła się woda i jedzenie. Za 9 euro robimy niezbędne zakupy. Mamy teraz zapas wody, colę, banany i słodkie batony.  Można jechać dalej!

W Forst mijamy też resztki przedwojennego mostu, który łączył oba brzegi Nysy. Takich reliktów przeszłości jest na naszej trasie całkiem sporo. Zostaje nam jeszcze 33 kilometry deszczowej jazdy do Guben, gdzie wjeżdżamy na most i wracamy do Polski. Śpimy w Gubinie. Teraz szybka kąpiel i ruszamy do miasta na wielką pizzę. Po takiej deszczowej jeździe nie ma lepszej nagrody 😊


bottom of page