Pomysł na rowerową wyprawę po USA chodził za mną od wielu lat. Po podróży z Wrocławia do Lizbony w sierpniu 2021 uznałem, że jestem już gotowy.
Jeszcze w maju dla sprawdzenia sprzętu i formy pojechałem na rowerze z Wrocławia do Triestu i... zaraz potem kupiłem bilet do Nowego Jorku.
Plan jest prosty: lecę na wschodnie wybrzeże USA i jadę na zachód. Pewnie za jakiś czas okaże się dokąd dojadę.
Sprzęt sprawdził mi się podczas ostatnich wypraw, więc wprowadzam tylko niewielkie korekty. Zmieniam fabryczne koła na DT Swiss G540, do tego oczywiście nowe opony Schwalbe Marathon. Na kierownicy ląduje nowa torba polskiej marki Triglav. Teraz na pewno pomieszczę wszystkie rzeczy. A będzie tego trochę więcej, ponieważ zabieram drona, zestaw przeciwko psom czyli sygnał dźwiękowy o sile 125 decybeli i gaz pieprzowy, dodatkową butelkę z filtrem węglowym i ceramicznym oraz zapasowe bidony.
Kilka dni przed wylotem odbieram z IM-Motion mojego Specialized Diverge w wersji na USA. Wygląda imponująco! Dla pewności zapakowuję go tak jak na wyprawę i robię próbną jazdę po lesie. Wszystko działa jak należy, więc rower pakuję do kartonu, w którym poleci ze mną do USA.
Podróż z Wrocławia za ocean zajmuje mi 12 godzin. Najpierw krótki lot do Warszawy, potem znacznie dłużej do Nowego Jorku. Ale w Dreamlinerze jest całkiem wygodnie i podróż okazała się nawet przyjemna. W Nowym Jorku lądujemy 20 czerwca po południu.
Na lotnisku JFK urzędniczka z Immigration nie może się nadziwić, że przyleciałem do Stanów na rower. Pyta jakimi drogami pojadę, czy się nie boję, jak ze spaniem. Zrobiła się z tego całkiem długa pogawędka i pani na wszelki wypadek wbija mi wizę na pół roku.
Potem odbieram karton z rowerem i wychodzę z terminala przylotów. Jeszcze tylko pytanie celników, czy opony są czyste, bo boją się jakiejś zarazy. Uspokajam urzędniczkę, że opony są fabrycznie nowe😎
W pół godziny składam rower, zakładam sakwy i jestem gotowy!
Z samego lotniska nie wolno wyjeżdżać na rowerze, ale jest na to sposób. Trzeba wsiąść w Air Train czyli pociąg, który łączy wszystkie terminale lotniska JFK ze sobą i najbliższą stacją metra. Wystarczy podjechać czerwoną linią kolejki na przystanek Federal Circle i stąd można już legalnie jechać na rowerze. Ważna uwaga dla oszczędnych: do Federal Circle pociąg jest bezpłatny, jak wysiądziecie na następnej stacji zapłacicie 8 dolarów 😉
Prosto z Federal Circle jadę do najbliższego salonu AT&T żeby kupić kartę SIM. Internet na wyprawie muszę mieć, a roaming z polskiej karty jest masakryczne drogi. Po pół godzinie melduję się w salonie i... okazuje się, że nic z tego. Mój telefon nie obsługuje sieci 5G i nie działa. A przed wyjazdem sprawdzałem przez internet i miało działać! Trudno. Jadę do konkurencji, czyli T-Mobile, ale tu jest tak samo🤔
Proszę więc o pomoc moich przyjaciół z Filadelfii, do których dojadę za 2 dni. A przez ten czas jakoś muszę sobie poradzić.
Trochę zawiedziony kłopotami telekomunikacyjnymi jadę w kierunku Rockaway Beach, gdzie zarezerwowałem pierwszy nocleg. Teraz szybko spać, bo chcę być o wschodzie słońca na atlantyckiej plaży.
Wtorek zacząłem bardzo wcześnie, bo już o 5 rano zameldowałem się na Rockaway Beach. Trzeba było symbolicznie wystartować moją wyprawę mocząc koło roweru w Atlantyku. Po wizycie na plaży jadę bulwarem wzdłuż oceanu i cieszę się widokiem wschodzącego słońca. Po kilku kilometrach trzeba skręcić i jechać przez Queens na Brooklyn.
Potem zaliczam kultowy Brooklyn Bridge i ruchliwą ścieżką rowerową wjeżdżam na Manhattan. Teraz kieruję się na północ i przez Central Park docieram do Harlemu. Jadę na śniadanie do Bo's Bagels przy 116 ulicy. Polecam każdemu, kto wybiera się do Nowego Jorku. Cudowne bajgle. Po prostu pycha😋 I całkiem niedrogo.
Po śniadanku wracam na Dolny Manhattan i przeprawiam się promem na Staten Island. Warto, bo widoki na Manhattan są fantastyczne, a rejs jest darmowy😎
Ze Staten Island, już na rowerze - dojeżdżam na nocleg w Edison w stanie New Jersey.
Śpię w klasycznym amerykańskim motelu przy autostradzie międzystanowej.
W kolejnych wpisach dam trochę się więcej informacji o noclegach w USA.
A teraz czas spać bo jutro czeka mnie jazda do Filadelfii i wizyta u moich przyjaciół, którzy mieszkają tam od wielu lat.
Styl hemingwayowski ;) Będzie książka?