top of page
  • notojade

Szlakiem Odra-Nysa wzdłuż zachodniej granicy Polski


 Trasa Odra-Nysa kusiła mnie od wielu lat. Południową część szlaku między Görlitz a Zittau przejechałem już wiele razy. Natomiast bardzo ciekawiło mnie jak będzie na północy.

W międzyczasie trasę objechało już wielu rowerowych znajomych i wszyscy bardzo chwalili komfort jazdy. Dlaczego? Bo droga prowadzi wzdłuż granicy z Polską, ale cały czas podróżujemy albo w Czechach, albo po niemieckiej stronie Nysy Łużyckiej i Odry. Cała trasa ma prawie 700 kilometrów i na mapie wygląda bardzo obiecująco 😎

 


26.07.2023

Jablonec nad Nissou – Görlitz/Zgorzelec (75 kilometrów)

W końcu plan wszedł w fazę realizacji i w lipcowe popołudnie zameldowaliśmy się z moim rowerowym kompanem Romkiem Szełemejem na starcie szlaku Odra-Nysa w Jabloncu nad Nissou. Nysa ma tam może półtora metra szerokości i wygląda jak mały strumyczek.

Wystartowaliśmy naprawdę późno, bo po godzinie 17, ale za to planowany na ten dzień dystans nie był zbyt długi. Chcieliśmy pierwszego dnia pokonać górską część trasy, która okazała się tutaj naprawdę niezmiernie atrakcyjna.

Szlak Odra-Nysa prowadzi częściowo rowerowymi ścieżkami, albo lokalnymi drogami. Widoki są niesamowite, tak jak niesamowite są Góry Izerskie, przez które przejeżdżamy.

Z Jablonca jedziemy na zachód, mijając majestatyczną górę Ješted, która góruje na Libercem. Z każdym kilometrem Nysa robi się coraz szersza. Nie przypomina już strumyka, ale zamienia się w rwącą, górską rzekę. Co ciekawe, mimo że profil trasy obiecuje zjazdy, mamy też do pokonania kilka całkiem konkretnych podjazdów.

Po dwóch godzinach dojeżdżamy do Hradka nad Nissou i powoli kończymy czeski etap naszej wycieczki. Kilka kilometrów dalej ścieżka rowerowa przekracza niemiecką granicę i oto jesteśmy w wiosce Hartau. Od tego momentu wszystko się zmienia. Asfalt jest idealnie gładki, jedziemy komfortową ścieżką, odseparowani od ruchu samochodowego.

Po 10 minutach osiągamy pierwszy ważny punkt na naszej trasie czyli tak zwany Trójstyk, a więc miejsce gdzie łączą się granice Polski, Czech i Niemiec.  Teraz szlak będzie prowadził wzdłuż granicy polsko-niemieckiej.

Najpierw dojeżdżamy do Zittau, saksońskiego miasteczka, które oprócz pięknego rynku, jest też punktem startowym zabytkowej kolei wąskotorowej w Góry Żytawskie. Ale tę atrakcję odpuszczamy i jedziemy dalej na północ.

Nysa Łużycka płynie tutaj głeboką doliną, a mijane miejscowości Hirschfelde i Ostritz są piękne jak ilustracje z bajek, ale też kompletnie puste. Ludzi prawie nie ma.

Za klasztorem sióstr cysterek w Marienthal okolica robi się coraz bardziej płaska. Teraz jedziemy szeroką równiną i na chwilę przekraczamy Nysę Łużycką, żeby w miejscowości Radomierzyce odwiedzić Winnicę Hanna. To świetne miejsce na odpoczynek dla zdrożonego rowerzysty. W pięknej okolicy można zjeść pyszny obiad. To naprawdę duża frajda zatrzymać się na obiad w środku winnicy. Klimat tego miejsca przypomina mi południe Europy. Polecam wszystkim, którzy będą pokonywać ten odcinek.

Po gigantycznym posiłku wracamy na niemiecką stronę i w pół godziny dojeżdżamy do Görlitz. Na to piękne miasto warto zarezerwować sobie trochę więcej czasu, żeby pojeździć po starówce i móc podziwiać piękne widoki na miasto podzielone granicą na dwie części.


Już po zachodzie słońca przekraczamy Most Staromiejski i wjeżdżamy do Zgorzelca. Teraz jeszcze 3 kilometry po polskiej stronie, żeby dojechać do Zagrody Kołodzieja, bo tu będziemy spać. Wybraliśmy ten nocleg z premedytacją, ponieważ hotel powstał w starym domu przysłupowym, który udało się w całości przenieść z zabranej przez Kopalnię Turów wsi Wigancice Żytawskie. Mamy więc frajdę i śpimy w uratowanym od zniszczenia, zabytkowym miejscu, które okazało się zaskakująco wygodne.


bottom of page